poniedziałek, 11 lutego 2013

Autobusy zaplakane deszczem... Bye, bye!




Poniedzialek, 11 lutego, godzina 17.30, Vancouver, Kanada.

Przypomnialo mi sie, ze zapomnialam cos kupic, wiec zalozylam kalosze, kurtke, wzielam parasol i wyruszylam do pobliskiego sklepu. Po drodze zrobilam zdjecie, zeby pokazac Wam z czym przyszlo mi sie zmagac od conajmniej 4 miesiecy. Kazdy dzien wyglada tak samo. Ciemno, szaro, buro i mokro jak cholera.

W sklepie dokonalam zakupu kosmetycznego. Filtr Neutrogena o faktorze 110! Nie, nie... Nie jestem wampirem. Potrzebuje go bo... Ale o tym zaraz.

W drodze powrotnej do domu zostalam ochlapana woda z kaluzy przez przejezdzajacy autobus i w glowe wbila mi sie piosenka Marylki :
 
"Do łezki łezka,
aż będę niebieska
w smutnym kolorze blue,
jak chłodny jedwab,
pustego nieba
zaśpiewam kolor blue. "
 
Nie popsulo mi to jednak humoru bo juz jutro o (mniej-wiecej) tej samej porze kola mojego samolotu dotkna rozgrzanej sloncem ziemi miasta Panama (w kraju Panama zeby bylo ciekawiej). Choc krotkie, to na pewno wakacje zrobia mi dobrze. Pakujac sie ciagle podspiewuje ta piosenke, ale jestem pewna, ze przejdzie mi z momentem, jak zobacze to, na co tak dlugo czekalam czyli SLONCE!
10 dni pod palmami z moczeniem tylka w wodzie i chodzenia po bielutkim  rozgrzanym piasku. Wiem, ze mi zazdroscicie. Nie musicie tego pisac. Sama sobie zazdroszcze! To moja ostatnia chwila, aby moc celebrowac swoj byt jako samodzielna jednostka i nie zamierzam tego czasu przegapic. To ja Was tu zostawiam i znow znikam.
 
Do szybkiego napisania. ;)

***
Ps. Strrrrrasznie Wam wszystkim dziekuje za gratulacje pod ostanim postem. Wasze zyczenia mnie uskrzydlily! I nie tylko mnie. Moja pociecha podrygiwala z radosci kiedy odpisywalam na komentarze!
 

środa, 6 lutego 2013

Jak to jest...?

Ostatnio obiecalam Wam, ze napisze co pochlonelo mnie do tego stopnia, ze tak rzadko tu bywam. Jednym wyrazem moglabym nazwac to zyciem. Jednak watpie, aby ta odpowiedz Was usatysfakcjonowala.

***
Jako mala dziewczynka przygladajaca sie swojej mamie nakladajacej maske z zoltka na twarz, nawijajaca wlosy na walki, krecaca sie przed lustrem i zmieniajaca co chwile ubrania, zastanawialam sie jak to jest byc KOBIETA. Jak to jest miec piersi, nosic stanik, moc sie malowac, chodzic do fryzjera, nosic buty na obcasie? Musialo minac ladnych pare lat abym mogla poczuc tego smak.
Nastepnie przyszla kolej na zastanawianie sie jak to jest BYC ZAKOCHANYM. Miec chlopaka, calowac sie z nim, przytulac, spotykac codziennie, kupowac sobie prezenty, klocic sie, rozchodzic, tesknic, potem do siebie  wracac. Jak to jest miec zlamane serce i czy za kazdym razem "zakochanie" jest takie samo. Jak smakuje kazdy kolejny zwiazek? Zastanawialam sie czy takie przejscia czegos ucza na przyszlosc.
Kiedy trafilam na tego wlasciwego mezczyzne, zaczelam sie znow zastanawiac, jak to jest jesli sie wezmie slub, czy to cos w ogole zmieni czy jest to komus potrzebne? A jesli juz to do czego? Czymze jest ten kawalek papierka i czy do czegos zoobowiazuje? Czy to cos zmienia miedzy dwojgiem ludzi? Nad tym nie mialam czasu sie dlugo zastanawiac. Zostalam ZONA.
Kiedy moje kolezanki i przyjaciolki, wszystkie naraz, jak "na hurra" zaczely zachodzic w ciaze zaczelam sie zastanawiac jakie to uczucie BYC W CIAZY. Miec duzy brzuch, nosic w sobie druga istote, czuc jej ruchy, czekac na nia i jak to jest kochac kogos, kogo nie mozna zobaczyc ani dotkanac? No i... o tym przyszlo mi sie przekonac niedawno. Jestem w 20tym tygodniu ciazy i jeszcze mniej-wiecej drugie tyle przede mna. Juz wiem jak to jest.
Staram sie nie myslec jak to jest to dziecko urodzic bo, najnormalniej w swiecie, boje sie porodu, ale juz zastanawiam sie jak to jest BYC MATKA. Kazdego dnia budzic sie ze swiadomoscia, ze jest taki, ktos, kto powstal ze mnie, jest ode mnie zalezny, kocha mnie bez wzgledu na to jaka jestem i ja tego kogos kocham bez wzgledu na to jakim jest. Jak smakuje ta MILOSC. Jak to jest byc obserwawanym przez tego kogos, kto siedzi na przeciwko i zastanawia sie JAK TO JEST byc doroslym?
Wiele razy zastanawiam sie "Jak to jest...?". Tylu jeszcze rzeczy przyjdzie mi doswiadczyc. Na mojej liscie miedzy innymi zostalo do sprawdzenia:
Jak to jest byc bogatym?
Jak to jest byc mezczyzna??? (hmmm?)
Jak to jest byc juz starym?

Czy tez zadajecie sobie czasem pytanie TO pytanie???
***
Jak powyzej, tyle u mnie w zyciu prywatnym. Rosne jak drozdzowa bulka, ale nawet mi sie to podoba. Czuje sie dobrze, aczkolwiek... inaczej. Duzo spie, duzo czytam, staram sie tez duzo ruszac. jem tyle samo, ale do diety dodalam wiecej slodkosci... Wiem, nie powinnam. Ale, no powiedzcie same, jak mozna dziecku odmowic czekolady ?!

Dziekuje Wam wszystkim za udzielenie sie pod ostatnim postem. Ciesze, sie ze poznalam Wasza opinie. Zauwazylam, ze nawet rozwijaly sie tam pewnego rodzaju dyskusje... Poczatkowo, chcialam na Wasze komentarze odpisac, ale doszlam do wniosku, ze kazdy ma swoje racje, a ja swoich nie bede forsowac na sile. Jesli sie ze mna zgadzacie, to wspaniale, jesli nie, podziwiam za wytrawalosc w swoich przekonanich.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Droga Czytelniczko (tudziez Czytelniku),

dziekuje Ci bardzo za pozostawienie komentarza pod moim postem. Jest on dla mnie motywacja do rowijania tego bloga. Jesli masz jakies pytania, postaram sie na nie szybko odpowiedziec.