Czy ktos tu jeszcze zaglada???
Na poczatek chcialam Wam zlozyc zyczenia noworoczne. Kazdej z Was z oddzielna zycze duuuzo zdrowia na caly 2013 rok, bo jak sama sie ostanio przekonalam na wlasnej skorze, jak go nie ma to wszystko inne przestaje byc wazne.
Wracam do Was, jednak w nienajlepszej formie. Choc po swiatecznej przerwie powinnam wrocic wypoczeta, pelna nowych wrazen i z glowa pelna pomyslow, to niestety, ale w tym roku stalo sie inaczej.
Ostatnie Swieta Bozego Narodzenia, zaliczaja sie do najbardziej pracowitego okresu w moim zyciu,. Oprocz samych przygotowan musialam spelnic codzienne zadania jakie dotycza zapewne wiekszosci z nas. Moze odczuwam to wlasnie w ten sposob bo byly to pierwsze moje takie swieta, pierwsze w pelni przygotowane przeze mnie. Wigilia uplynela spokojnie przy suto zastawionym stole, pierwszy dzien swiat tak samo w kilkunastoosobowej garstce gosci. Drugi mialam spedzic z mezem w gorach, w sniegu po pas, popijajac goraca czekolade, ale niestety kiedy bylismy juz w drodze, zadzwonil telefon mojego meza. No i ... odebral go. Okazalo sie, ze jego przyjaciel byl w miescie z wizyta u rodziny, a ze mial nastepnego dnia wyleciec do Montrealu, a nie widzieli sie przez ostanie 6 lat, zjechalismy z drogi i trzeci dzien z kolei pelnilam role kelnerki i podawaczki. Oczywiscie przyjaciel przyjechal z zona i dziecmi i z bratem...
Po swietach odetchnelam z ulga, ze w koncu przyszed czas odpoczynku. Wybralismy sie do kina na film "Hobbit" i nie wiem czy byla to dobra decyzja. Film sam w sobie byl dosc ciekawy, na pewno efektowny, ale za nami siedzial jakis mlodzieniec, ktory ciagle prychal, smarkal, wzdychal, chrychal i nie wiadomo co jeszcze i tak oto zlapalam jakiegos potwornego wirusa. W pierwszym odruchu chcialam uruchomic media (telewizje, radio, gazety) i zaczac aktywne poszukiwania, co bym mogla "zaraziciela" wlasnorecznie udusic! Jednak z godziny na godzine czulam sie coraz gorzej i zabraklo mi na to energii. Przypuszczam, ze polowa ludzi z sali kinowej wyszla zarazona.
W sylwestrowy poranek obudzilam sie plujac krwia, potwornie obolalym gardlem i pekajaca glowa. Pierwsze co bylam zmuszona zrobic, to odwolac rezerwacje naszych miejsc w lokalu, w ktorym mielismy sie bawic. Nasi znajomi nie byli zadowoleni... I przyznam, ze ja tez nie, do tego stopnia ze wpadlam w jakas dziwna furie i zaczelam wyc jak male dziecko. Moja "mala czarna" jeszcze powisi w szafie dlugi czas, moja nowo zakupiona na te okazje bizuteria, ciagle jeszcze z metkami, chyba wroci do sklepu, a rajstopy moze doczekaja sie lepszych czasow. Niech to szlak trafi! Sylwestra spedzilam z termometrem w buzi popijajac z kieliszka podgrzewana wode mineralna, ale... najwazniejsze, ze w dobrym towarzystwie. Moglo byc gorzej...
I tak, od 6 dni leze w lozku, pije hektolitry herbaty z cytryna i miodem na przemian z mlekiem z miodem i maslem, popijam syrop z cebuli i inne, te kupne, zjadam rosol tesciowej, smaruje sie masciami rogrzewajacymi, mierze goraczke, mocze stopy w goracej wodzie, kaszle jak smok, do tego smierdze czosnkiem jak stary drwal, a do mojego domu nie ma wstepu nikt oprocz mojego osobistego malzonka, ktory pielegnuje w sobie dokladnie ta sama zaraze.. Widzialam lekarza, pobral mi jakies wymazy i powiedzial ze skontaktuje sie ze mna jesli to grypa, do tej pory nie zadzwonil wiec chyba nie jest to tak powazne jak mi sie wydaje. W kadym badz razie, po raz pierwszy w zyciu mialam wrazenie, ze (doslownie) umieram z goraczki, czulam jak trace przytomnosc i nie zycze tego nawet... temu co mnie zarazil.
Jak same widzicie rok zaczelam "nieciekawie", ale mam nadzieje ze bedzie lepiej. Zadnych postanowien noworocznych nie uczynilam, bo nie mialam do tego glowy, ale na pewno jeszcze o tym pomysle.
Poki co, postanowilam zeszly rok podsumowac TAG-iem, ktory krazy ostanio w blogosferze i bardzo chetnie zagladam do Waszych odpowiedzi na niego. Oto on:
Podsumowanie roku 2012:
Dominujące uczucie w 2012 roku?
Niestety, zmeczenie.
Co zrobiłaś po raz pierwszy w 2012 r.?
Plywalam na desce z zaglem.
Czego nie zrobiłaś w 2012 r.?
Nie zaczelam nic trenowac, a tak sobie obiecalam...
Słowo roku?
Niestety, zmeczenie.
Co zrobiłaś po raz pierwszy w 2012 r.?
Plywalam na desce z zaglem.
Czego nie zrobiłaś w 2012 r.?
Nie zaczelam nic trenowac, a tak sobie obiecalam...
Słowo roku?
"Whatever!" uzywane w sytuacjach kiedy czesto "rence opadywuja".
Przytyłaś czy schudłaś?
Przytyłam, potem schudlam, potem znow przytylam. Czyli jak zwykle.
Przytyłaś czy schudłaś?
Przytyłam, potem schudlam, potem znow przytylam. Czyli jak zwykle.
Miasto roku?
Toronto.
Toronto.
Odwiedzone miejsca?
Glownie zakamarki Kolumbii Brytyjskiej, nie mialam czasu na "wybycie" gdzies dalej i na dluzej.
Ekscesy alkoholowe?
Zadnych.
Włosy dłuższe czy krótsze?
Dluzsze niz kiedykolwiek.
Wydatki większe czy mniejsze?
Zdecydowanie wieksze.
Wizyty w szpitalu?
Jedna, 24godzinna, pod obserwacja.
Miłość?
Stala i dojrzala.
Ekscesy alkoholowe?
Zadnych.
Włosy dłuższe czy krótsze?
Dluzsze niz kiedykolwiek.
Wydatki większe czy mniejsze?
Zdecydowanie wieksze.
Wizyty w szpitalu?
Jedna, 24godzinna, pod obserwacja.
Miłość?
Stala i dojrzala.
Osoba, do której dzwoniłaś najczęściej?
Eve
Z kim spędziłaś
najpiękniejsze chwile?
Z A.
Z A.
Z kim spędziłaś najwięcej czasu?
Z A.
Z A.
Piosenka roku?
Książka roku?
Alchemik
Serial roku?
Nie ogladam seriali.
Stwierdzenie roku?
Zyje sie tylko raz.
Trzy rzeczy, z których równie dobrze mogłabyś
zrezygnować?
Podjadanie slodyczy, pozne chodzenie spac i kawa na miescie.
Najpiękniejsze wydarzenie?
Halloween!
2012 jednym słowem?
O.o. :)
xoxo.
ja zagladam! ja!!! wiesz, ze wlasnie do Ciebie maila pisalam! Zaczynalam sie juz martwic. Dobrze, ze wrocilas.
OdpowiedzUsuńTo Cie dopadlo...kuruj sie, dbaj i dopieszczaj.
Ja mimo, iz w drodze do Polski przemarzlam i przemoczylam do szpiku kosci uchronilam sie przed wirusami.
Buzia i duzo zdrowia Pleasurku!
Dziekuje, milo jak ktos czeka. W takim zimnie jak w Polsce, wirusy nie maja szans na przetrwanie, gorzej jest w takiej kilkustopniowej wilgoci jak mamy tutaj, mam wrazenie ze wszyscy sa chorzy naokolo. Pochwal sie co przyniosl Ci Swiety Mikolaj! Co sobie kupilas w Pl i najwazniejsze, jak bylo?
UsuńHej. No to jak niemcy mowia Gute Besserung! Szybkiego powrotu do zdrowia. I co okazuje sie ze jednak zdrowie jast najwazniejsze i tak niedoceniane. choroba odbiera radosc i sily.No ciulnia z tym Sylwestrem , ale moze jak te poczatki jestes chora to masz na resze roku spokoj?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
hahaha, bardzo trafnie to ujelas! Ciulnia jak cholera za przeproszeniem! Wlasnie tez sobie tak tlumacze, ze czasmi trudne poczatki daja ladne owoc, zobaczymy co z tego bedzie... ;)
UsuńTen z kina, który być może stanowił czyjąś tajną broń biologiczną, to naprawdę nie miał sumienia... Nie chcę Cie martwić, ale lekarz, który miał się odezwać, być może też padł ofiarą zarazy i stąd jego milczenie (co za niestosowny żart - skruszone sorki!) Trzeba przyznać, że dopadły Cię spore nieprzyjemności, ale mam dobrą wiadomość: być może wyczerpałaś cały przydział kłopotów przewidzianych na najbliższy okres!!! A już na pewno Ci tego życzę - samych pomyślności w Nowym Roku i duuużo zdrowia!
OdpowiedzUsuńP.S. Gdy wyzdrowiejesz, pomyśl może o rewizycie u przyjaciela męża. Miła i wdzięczna obsługa przyda Ci się w ramach rekonwalescencji :-)
Dziekuje za zyczenia! Ha! Lekarz tez chory, ale by bylo! W poniedzialek dla pewnosci sama zadzwonie zapytac co jest grane. Czemu ja tu nie wrocilam wczesniej. Poprawiacie mi humor!
UsuńTej jesieni i zimy jak nigdy malo dbalam o siebie w sensie - zimno jak diabli a ja w kurtce jesiennej zamiast zimowej, ostatni wyjazd noworoczny - przewiana, przesniezona do granic mozliwosci, a mimo to chorobska mnie omijaja. Fakt, ze zdarzylo mi sie 2 razy poczuc drapanie w gardle (u mnie to pierwszy slaby sygnal choróbska) wiec wzielam od razu zwykle leki na przeziebienie przez 1-2 dni, ale pomoglo. Pewnie dopadnie mnie w maju/czerwcu jak to sie wczesniej zdarzalo...
OdpowiedzUsuńNo szkoda ze plany sylwestrowe Wam nie wypalily ani poswiateczne tez... Podejrzewam ze zrobisz sobie teraz kilkudniowy urlop od kuchni ?
Zdrowka, duzo pij, dobrze jedz i przejdzie... Pozdrawiam !
W cieplych miesiacach jakiekolwiek przeziebienie czy wirus najgorzej sie "babrze" wiec nie zycze Ci tego. Moze Cie ominie... A co do gotowania, to nie gotowalam jeszcze nic od swiat. Zaraz po swietach zaczelam sie rozkladac, a dojadam to co ktos laskawie pod nos podsunie. Zreszta nie mam apetytu za bardzo, bo jaki sens ma jedzenie jak sie nie czuje smaku ? :)
UsuńZastanawiałam się kiedy pojawi się jakaś notka:) Zaglądałam i było cicho ale domyślałam się, że okres świąteczny i noworoczny cię pochłonął:) U mnie było podobnie...
OdpowiedzUsuńWracaj szybko do zdrowia! Oj każdy z nas wie jakie to okropne uczucie...
Jako dobrą miksturę mogę Ci polecić mleko z miodem, czosnkiem, masłem! Zaczarowany specyfik!
buźka
Znam ten specyfik i pilam dwa razy, jednak mialam wrazenie, ze "wspomaga" goraczke, wiec przerzucilam sie na chleb z maslem zmieszanym z zabkem czosnku. Milo wiedziec, ze zagladasz! Pozdrawiam ;)
UsuńAle niefart z tym kinem :/ Zdrówka moc życzę i wszelkiej pomyslności w tym Nowym Roku , oby dominującym uczuciem w tym roku nie było juz zmeczenie !
OdpowiedzUsuńSwoją drogą rozkłada mnie taki brak wyobraźni u ludzi .... Ty płakałas ,bo było Ci żal i przykro ,ale na impreze nie poszłaś . Prychać , kichać i zarazą siać . Jednak jak widac innym brakuje tej wyobraźni ...
Dziekuje Kochana! Zmeczenie pewnie predzej czy pozniej mnie dopadnie, ale poki co zapowiadaja sie u mnie dlugie wakacje, wiec moze zdaze odpocznac zanim sie pojawi :).
UsuńJa zaglądam! :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrowia!
Dziekuje! Pozdrawiam i macham do Ciebie!
UsuńAle mi głupio po tym tekście w komentarzu "Jak się zaczął Nowy Roczek? :)"... Fajnie, że się odezwałaś. Jak zobaczyłam nowy post, poszłam sobie zrobić kawę i zasiadłam do czytania. I trochę mi się przykro zrobiło-nie dość, że choróbsko, to jeszcze plany dostały w łeb i na dodatek, jakie plany-góry, Sylwester... A na takie Święta "na swoim", to trzeba siły zbierać cały rok... ;)
OdpowiedzUsuńAle-co Cię nie zabije, to Cię wzmocni ;)) I tak jesteś dzielna!
Swoją drogą, u mnie w domu też "wylęgarnia chorób"-mąż na antybiotyku, ja od dzisiejszego poranka czuję aż za dobrze, że mam nos i gardło... :((
Trzymam za Ciebie kciuki! Melduj się na bieżąco, bo my tu myślimy o Tobie! pozdr (BTW. W tym okresie większość z nas zalatuje czosnkiem ;))
Dziekuje za cieple slowa. Mam nadzieje, ze Ciebie choroba nie rozlozy. Trzymaj sie! Co do Sylwestra, staram sie nie myslec o tym co stracilam, ale o tym, ze pewnie mnostwo niezapomnianych Sylwestrow przede mna. W kwestii swiat- ekhm, ekhm, juz kombinuje jak uniknac aby nastepne cale, od deski do deski odbyly sie u mnie... Mam nadzieje, ze nikt z rodziny tego nie czyta. ;)
UsuńCiesze sie ze juz wrocilas do zywych:) ja nie dosc ze pracowalam cale swieta to wolna wigilie i boze narodzenie tez spedzilam w lozku z jakims okropnym wirusem.
OdpowiedzUsuńCzyli jako jedyna w tym calym towarzystwie rozumiesz jak sie moglam czuc. Przypuszczam ze u mnie trwa to tyle bo nie moge brac zadnych silniejszych srodkow w chwili obecnej i tak sie "klebia" te bakterie we mnie.
UsuńWitaj ponownie :) najważniejsze że wszystko idzie ku lepszemu...bo pewnie idzie skoro byłaś w stanie zacząć pisać. Trzymaj się cieplutko !!!
OdpowiedzUsuńOdezwalas sie! Trzymam sie jakos... Jeszcze.
Usuńwracaj szybko do zdrowia! wiem co to znaczy przemęczenie organizmu po świętach :/ niestety u nie w domu po raz 10 odbywały się święta :/ przygotowywanie to nic, później sprzątanie i na następny dzień znowu to samo... uwielbiam hipokryzję ludzi przyjeżdżających żeby usiąść przy zastawionym stole, którzy w żadnym stopniu nie potrafią postawić się na miejscu gospodyni.
OdpowiedzUsuńCzyli jestes juz doswiadczona w tej dziedzinie... Ja im wiecej mam gosci tym coraz mniej robie sie goscinna. Pewnie wiesz cos o tym ;)
Usuńmówią że święta to magiczny rodzinny czas... cóż ja w święta robię się aspołeczna i jedyne o czym marzę, to zostać sama
UsuńNiestety w Polsce też epidemie, co chwilę słyszę że zapalenie płuc, gardła oskrzeli itd. Moja rodzina cały grudzień na antybiotykach i tak ledwo powolutku z tych kaszli i katarów wyszliśmy. Zdrowia życzymy !!
OdpowiedzUsuńDziekuje i zycze tego samego!
UsuńWitaj! :) Dopiero wpadłam na Twojego bloga - jest naprawdę świetny :) Co prawda, nie przeczytałam wszystkich postów, ale może to wkrótce nadrobię ;D
OdpowiedzUsuńMam do Ciebie pytanie; w związku z tym, iż chciałabym po ukończeniu nauki przeprowadzić się do Kanady. Mogłabyś powiedzieć jak przebiegała Twoja rozmowa o wizę i jak wyglądały Twoje początki za granicą? Byłabym ogromnie wdzięczna :)
Pozdrawiam :*
Dziekuje za komplementy. Moja sytuacja wygladala nieco inaczej bo najpierw tu przyjechalam, a dopiero potem postanowilam ze tu zostaje wiec o staraniach o wize z Polski wiem niewiele. Polacy nie potrzebuja wizy turystycznej do Kanady i moga zostac tu przez 6 mcy, ewentualnie mozna stad zaaplikowac o jej przedluzenie. Jesli masz wiecej pytan, poprosze o maila, adres jest w zakladce Kontakt. ;)
UsuńBiedactwo wracaj do zdrowia! Ja tez się rozchorowalam w PL na 2 dni przed Sylwestrem, na imprezke poszłam ale przez 3h meczylam jedno piwo!
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej bylas na imprezie... Ja na szczescie juz powoli wracam do swiata zywych!
UsuńJa też zaglądam! Przykro mi, że Cię taki syf dopadł na koniec roku :( A po stwierdzeniu roku przyszło mi to na myśl: YOLO ;) Btw, obejrzeliśmy Life of Pi i bardzo mi się podobał.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, bardzo interesujący. Będę wpadać częściej. Obserwuję oczywiście i jeśli interesuje Cię (albo którąś z Twoich czytelniczek ) recenzja podkładu Rimmel Match Perfection, to zapraszam w odwiedziny. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńHej! I jak, lepiej się czujesz? Pozbierałaś się trochę po tym choróbsku? :) Ja się męczyłam cały tydzień... Pozdrowionka!
OdpowiedzUsuńO, widzisz, teraz już wiem co i jak u Ciebie ;) Fajnie, że wydobrzałaś, bo miło nie było... Wykorzystaj przypływ energii i działaj, również na blogu ;) pozdr
OdpowiedzUsuń